Czy tłumaczenie i fotografowanie może mieć coś wspólnego?

EDIT_www_slajder_1f

“There are two kinds of world: the one we dream about and the real one”

Paulo Coelho “The Zahir”

Czy tłumaczenie i fotografowanie może mieć coś wspólnego?

 

Był sobotni wrześniowy poranek. Pierwsze promienie słońca nieśmiało rozświetlały niebo i rzucały świetliste refleksy na łąkę, którą wolno mijałam, jadąc wyboistą polną drogą. Wyjątkowo miałam trochę czasu i zatrzymałam się przy drodze, żeby uważniej przyjrzeć się porannemu spektaklowi gry światła i barw. Łąkę pokrywała rosa, która osiadła nie tylko na roślinach, lecz też na pajęczynach zawieszonych między płatkami i kwiatami. Krople rosy jak perły i diamenty mieniły się i migotały w porannych promieniach wschodzącego słońca.

Kiedy aparat fotograficzny wypadnie Ci z ręki…

W torbie na siedzeniu obok spoczywał mój nowy nabytek, tzw. bezlusterkowiec. Jest to aparat fotograficzny, który charakteryzuje się m.in. tym, że ma małe gabaryty i posiada wymienną optykę. Aparat nabyłam zaledwie kilka dni wcześniej w konsekwencji pewnego nieprzyjemnego incydentu. Mój wieloletni towarzysz podróży, niewielki kieszonkowy Canon, wypadł mi z rąk w trakcie jednej z podróży tak niefortunnie, że jego reanimacja okazała się niemożliwa.

I weź kup tu obiektyw, jak się kompletnie na tym nie znasz…

Przy zakupie sprzętu zdecydowałam się na dokupienie „jasnej pięćdziesiątki”, bo gdzieś wyczytałam, że jest to jeden z ulubionych obiektywów używanych przez klasyków fotografii. Nie miałam wówczas jeszcze żadnego pojęcia o manualnym nastawie aparatu oraz na czym polega wyższość tzw. „jasnych stałek” nad praktycznymi zoomami. Pojęcie małej lub dużej głębi ostrości nic mi nie mówiło. Nie  było w tym nic dziwnego, gdyż fotografując przez całe życie aparatami i komórkami w trybie automatycznych ustawień nie może być inaczej.

I wtedy przekraczasz niewidzialną granicę…

Podpięłam zatem ów jasny obiektyw, mocno zbliżyłam go do źdźbeł traw ozdobionych pajęczynkami i perłami z rosy i zrobiłam zdjęcie. Po chwili otworzyłam je na monitorze i wtedy właśnie wkroczyłam do tego drugiego świata, świata pełnego magii i czarów, do którego – co teraz już wiem – najlepiej wejść o określonych godzinach i z odpowiednim obiektywem.

Żeby przetłumaczyć świat, musisz go najpierw zobaczyć

To niezwykłe przeżycie wizualne spowodowało, że zaczęłam uważniej patrzeć na otaczający świat. Wcześniej fotografia była mi potrzebna, żeby udokumentować podróże i uwiecznić  miłe lub uroczyste chwile, jaki były moim udziałem. W konsekwencji odkrycia nowego sposobu widzenia zaczęłam fotografować w sposób bardziej świadomy oraz zgłębiać wiedzę z nowo poznanej dziedziny. I tu zauważyłam pewną istotną analogię między tłumaczeniem a fotografowaniem. Oba działania to rodzaj aktu twórczego. Tak jak tłumacz, przekładając tekst, jednocześnie go interpretuje, tak fotograf, decydując się na pokazanie wybranego fragmentu rzeczywistości, przypisuje mu pewne znaczenie i tym samym dokonuje interpretacji tej rzeczywistości i może pokazać ją inaczej.

Po co Ci stare radzieckie i enerdowskie obiektywy?

Początkowo skupiłam moje zainteresowanie na fotografii natury a przede wszystkim fotografii makro. I tak dotarłam do prac fotografów, którzy wykorzystywali w swojej pracy stare, manualne, stało ogniskowe obiektywy, najczęściej produkcji radzieckiej lub enerdowskiej, jak np. helios, pentacon, wołna, rubinar czy tessar. Obiektywy te podpina się do nowoczesnych lustrzanek cyfrowych za pomocą specjalnych adapterów. Zaletą tych obiektywów, przynajmniej dla mnie, przy całej ich niedoskonałości i siermiężności jest niezwykła plastyka obrazu. Minusem jest brak możliwości automatycznego ustawiania ostrości.

Ostry strzał w dziesiątkę!

Ostrząc w trybie manualnym nigdy nie ma się pewności co do uzyskania pożądanego efektu, średnio co dziesiąte ujęcie można zaliczyć do udanych. Jeśli jednak tak się zdarzy, że wszystkie parametry są odpowiednie, tzn. odpowiednie światło, właściwe ustawienia i trafiona we właściwy punkt ostrość, wtedy…

… wtedy wkraczam w świat czarów i magii,

w ten inny świat, który zwykle ukrywa się naszym zmęczonym pracą oczom i naszym zajętym innymi sprawami umysłom. Przekonaj się, jak niezwykłe obrazy można wyczarować tymi starymi obiektywami. Zapraszam w krótką podróż do innego świata: